poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kraków w 36 godzin

  • 1240 kilometrów autobusem
  • 12 kilometrów biegiem








  • 30 kilometrów na rowerach

  
 
  • 15 kilometrów na nogach
  • 271 metrów Kopca Krakusa i 420 spalonych kalorii podczas dojazdu do niego



  • 30 złotych za bilety dla dwóch osób na autobusy Gdańsk-Kraków
  • 4 kartony użyte do zapakowania rowerów 




  • 2 opakowania warzyw na patelnię, paczka makaronu i ryżu 
\
  • 2 woreczki (jeden z owsianką na śniadanie, drugi z obowiązkową mieszanką otrąb) i słoiczek miodu z tahini

  • 100 dag czekolady z Manufaktury Czekolady z ulicy Szewskiej



  • 4 krakowskie precle z sezamem
  • 5 litrów wody
  • 20 minut ćwiczeń na postoju autobusu
  • 240 zdjęć
  • 1 mały plecak, w który zmieściłam wszystko
  • 200 stron "Urodzonych Biegaczy" pochłoniętych w Polskim Busie
  • tysiące biegaczy, rowerzystów i rolkarzy
  • niezliczone tłumy turystów i mieszkańców Krakowa - miasto tętniące życiem przez cały dzień i noc

Tak mniej więcej wygląda zarys naszej  trzydniowej wycieczki do Krakowa ;)

Gdyby ktoś wybierał się do Krakowa polecamy hostel Atlantis na ulicy Dietla, 24 zł za dobę w 10 osobowym pokoju, możliwość korzystania z w pełni wyposażonej kuchni, internetu oraz plusy w postaci nowych znajomości z obcokrajowcami - w całym hostelu byliśmy jedynymi z Polski ^^.


środa, 12 czerwca 2013

#1 Z mojego talerza - Tahini

Postanowiłam regularnie dzielić się tym, co jem - a konkretniej składnikami, z których tworzę swoje posiłki. Do tego będzie trochę o ich wartości odżywczej (w końcu na to patrzą biegacze), gdzie można to kupić i w jakiej cenie ^^.

Na początek chciałabym pokazać wam moją ulubioną pastę sezamową - Tahini (taką jak na zdjęciu).




Tahini to inaczej masło sezamowe - chociaż do masła nie jest zbyt podobne. Przekonałam się o tym przy swoim pierwszym zakupie - spodziewałam się czegoś o konsystencji zbliżonej do masła orzechowego, a tahini jest dość gęste i płynne. Ważne, żeby po otwarciu dobrze wymieszać ją od dna. 

Jest to pasta wykonana z nasion sezamu - na Bliskim Wschodzie, gdzie jest bardzo popularna, używana jest jako składnik m.in. hummusu.

Tahini ma bardzo dużo korzystnych właściwości odżywczych - bardzo dużo białek, dobrego tłuszczu, aminokwasów i witamin. To bogate źródło wapnia i żelaza. Zapobiega gromadzeniu się cholesterolu, przyczynia się do przekształcania tłuszczu w energię i utrzymuje dobrą pracę wątroby, układu nerwowego i pokarmowego.Popularne jest zwłaszcza wśród wegetarian.

W Polsce można kupić ją w sklepach z egzotyczną/zdrową żywnością (ja swoją kupuję w Kuchniach Świata 14.90 zł/400g) albo w sklepach internetowych. Sprzedawane są także wersje smakowe: razem z kakao, miodem albo pomarańczą. Jedno takie opakowanie starcza mi na mniej więcej miesiąc.

Tahini smakuje bardzo podobnie do chałwy - nie dość, że sezam to sama w sobie jest bardzo sucha. Dodaję ją praktycznie do wszystkiego: w szczególności do owsianki i kaszy jaglanej, ale też jest świetna z kanapką z miodem, goframi, serniczkami z patelni albo naleśnikami :). Idealna na początek dnia!



Tahini można zrobić samemu! Składniki:
  • ziarna sezamu (200g)
  • 3 łyżki oleju sezamowego (może też być oliwa, ale najlepsze jest z tym właśnie olejem)
Ziarna wrzucam na suchą patelnię prażę na małym ogniu często mieszając do lekkiego zrumienienia, przesypuję do garnka, żeby się wystudziło. Następnie dodaję olej i miksuję blenderem aż do uzyskania gładkiej konsystencji i przelewam do pojemnika. 

Smacznego :)




Tabela wartości odżywczych (dla 100g tahini)

wtorek, 11 czerwca 2013

8. Bieg Filipidesa i upalna dziesiątka.

     W minioną sobotę (8.06) wybrałam się z chłopakiem do Pasłęka na zawody dziesięciokilometrowe. Pojechaliśmy razem z Piotrem z Grupy Trójmiasto, który okazał się być nie tylko świetnym sportowcem, ale też niesamowitą osobą. Rozmawiając na różne tematy, od biegania po matematykę, czas minął nam wyjątkowo szybko. Już o pierwszej byliśmy na miejscu, mieliśmy dwie godziny do startu. Biuro zawodów mieściło się w Zespole Szkół Powszechnych.
     Mimo, że Pasłęk nie jest Gdańskiem, szkoła posiada własny tartan i bieżnie, zaplecza sportowego mogłaby pozazdrościć niejedna trójmiejska szkoła.
     Czekając na start wylegiwałam się w cieniu drzewa. Wzięłam parę gryzów bułki z dżemem pigwowym, popiłam wodą i niedługo potem można było przystąpić do rozgrzewki. Zrobiliśmy parę wolnych okrążeń i przyspieszeń, standardowe wymachy i szybko na linię startu. Było upalnie, ale w porównaniu z Kwidzynem do zniesienia.
     Trasa składała się z pięciu okrążeń - 4 większych i jednego mniejszego. Miało to swoje plusy i minusy. Zdecydowanym plusem był ciągły doping mieszkańców Pasłęka, zaś minusem pewna monotonia. 



Standardowy kłosek na zawody

     Zawody były raczej kameralne, jeżeli porównamy je z tymi w Gdyni, gdzie startuje parę tysięcy osób. W Pasłęku limit osób wynosił 500. Przyjemnie było biegać dla odmiany bez tłumów. Dla Pasłęka Bieg Filipidesa był zdecydowanie poważnym przedsięwzięciem i jedną z główniejszych imprez. Niesamowite było zaangażowanie dzieci wystawiających piątki na każdym kółku, mieszkańców głośno dopingujących, władz miasta, które klaskając zagrzewały do walki. Szczególne podziękowania dla tych, którzy sprawiali biegaczom "prysznic" wężami ogrodowymi. Było ciężko. Należę do tych, co uwielbiają biegać zimą, a upał znoszę tak sobie. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo...

 Na trasie


     Co okrążenie polewałam się wodą i próbowałam coś wypić, jednak sztuka picia w biegu jest dla mnie nie do opanowania w dalszym ciągu. Niestety muszę się zatrzymać choć na chwilę, aby odpowiedni płyn wleciał tam gdzie powinien. Tracę na tym kilkanaście sekund, ale trudno, nie jestem cyborgiem ^^           
     Oczywiście najlepiej biegło się ostatnie kółko, kiedy wiedzieliśmy, że już zaraz meta. Udało się uzyskać 42:07 netto, co uważam za udany start, biorąc pod uwagę warunki pogodowe. Po biegu trochę czasu spędziłam w przebieralni na pogawędkach z innymi zawodniczkami, równie rozemocjonowanymi ;D, a potem musiałam opatrzyć nieznośny pęcherz na palcu. Cała wina w butach. Jeśli ktoś chętny do zakupu Nike Free Runów 3, parę razy założonych, w rozmiarze 39, chętnie sprzedam ;) 
     Udało się zdobyć 3. miejsce w OPEN kobiet.

Zeskakująca z podium z pięknym pucharem :)

Bieg Filipidesa zdecydowanie zaliczam do udanych. Poznałam świetnych ludzi, nawiązałam nowe znajomości i z pewnością przyjedziemy tu za rok. Zawody w małych miejscowościach mają swój urok i mam nadzieję, że będzie on przyciągał coraz więcej zawodników.